(Z pewnych powodów jest mi bardzo ciężko na duszy i sercu a do tego zepsuł mi się komputer i do czasu aż będzie dobry zajrzę tylko sporadycznie. Dziś bez fajerwerków, przekleństw i fantastyki.
Coś, na co często nie zwracamy uwagi spodziewając się po miłości romantycznych gestów, wielkich uniesień i nie wiadomo czego. A ona często objawia się inaczej.
Dobrych dni Moi Mili Ludzie zaglądający tutaj.
Idę leczyć rany.)
Obserwowałam interesującą pantomimę.
Wnosili razem stół. Wpadające
przez otwarte drzwi promienie słoneczne oświetlały im drogę. Szli razem
spokojnie, aż trudno było dostrzec, które z nich prowadziło a które
poddawało się lekko woli tego pierwszego. Nie szarpali meblem. Bez słów
zmierzali do tego samego miejsca. Od czasu do czasu wymieniali
spojrzenia, które zapewne coś oznaczały. Być może tamto krótkie, uważne
mówiło „zwolnijmy, bo muszę wykręcić przy tej szafce“ a ten lekki uśmiech odpowiadał „spokojnie, postoję i zaczekam na ciebie“.
Jedyna w swoim rodzaju linia, uczuciowy światłowód, po którym biegły
sygnały wymykające się wszelkim miernikom, zakodowane szczególnym
kluczem, którego nie potrafią złamać najlepsi hakerzy.
Postawili
mebel, po czym każde, znów bez słów, zrobiło coś innego. On poprzynosił
krzesła, starł stół, rozłożył przygotowaną serwetę. Ona wyszła na chwilę
i powróciła z tacą. Kawa - łyżeczka świeżo zmielonych ziaren
zaparzonych w dzbanku ciśnieniowym, dwie łyżeczki cukru i spora ilość
zimnego mleka - jedyna jaką pił. Napar z różnych roślin - jej hobby.
- Zrobiłam ci blok czekoladowy z orzechami. Taki jak lubisz. - powiedziała patrząc ciepło na niego.
Podszedł, przytulił ją i pocałował czule. Stali tak przez jakiś czas. Niby dwoje a jedno.
Tu silny uścisk, tam palce przeczesujące wolno krótkie, czarne włosy, które wolno ustępowały pola siwiźnie.
Dwa organizmy i jeden wspólny system. Zespół cech, często przeciwnych, ale w jakiś sposób współgrających ze sobą.
Moi rodzice.
posiedziałam chwilę w milczeniu, napiłam się chłodnej wody, położyłam rękę na ramieniu /wirtualnym/
OdpowiedzUsuńja znam trochę inne noszenie stołu, każde w swoją stronę, stół cały, aż dziw bierze.
Niestety, bywa różnie w życiu :( A szkoda, bo wystarczy, że każdy coś da z siebie i można osiągnąć kompromis i nieść ten stół bez szarpania. Szkoda życia, energii, bo szarpanie pożera mnóstwo sił. No, ale chęć musi wyjść z obu stron, bo bez tego ani rusz.
UsuńPiękne, ta harmonia i zgodność.
OdpowiedzUsuń