czwartek, 28 lipca 2016

Drzwi



Siad! Nogi ściśle przy sobie. Kucnij. Garb się mocno. Jeszcze mocniej!

Trzask!

Jestem kwiatem lotosu na spokojnych wodach. Jestem kwiatem lotosu, którego nic nie wzrusza. Jestem piertentegodolonym kwiatem lotosu na niewzruszonej niczym tafli jeziora.

Trzask!

Jestem lotosem, słonko świeci, ptaszki ćwierkają.

Trzask!

Wdeeeeeeeech... - nosem, nosem!
Wyyyyyyyyyyyyyydech - usta.
Jestem lotosem, trochę zwiniętym lotosem, pomiętym, ale na spokojnej tafli jeziora.

Trzask!

Romantyczka zakichana. Plaża, morze, szum fal, krzyk mew. Złożyć głowę na miękkim piasku, zamknąć oczy i wsłuchać się w dźwięki, dać ponieść się wyobraźni, zatracić się w tym...

Trzask!

By obudzić się w środku piekielnej burzy.
Nie ma to jak wejść między topograficzno-pogodową wódkę a zakąskę.

Trzask!

Z jedne strony woda, z drugiej wysoki klif i drzewa.

TRZASK!!!

Aaaaaaaaaaaaaaa!!!

Piorun uderzył blisko, bardzo blisko. Marta uniosła głowę i zobaczyła przed sobą coś, co przypominało wibrującą taflę szkła a za nią... siebie.
Inna fryzura, okulary, inne ciuchy, ale to była ona. Wpatrywały się w siebie szeroko otwartymi oczami, widać, że tamta też nie wiedziała co się dzieje.
Powietrze faluje, ozon buzuje. Wokół piekło żywiołu.

Chyba żyję. Oddycham, serce bije, chociaż tętno  cofnęło mnie do etapu wieku płodowego.
Jestem cała, nieosmalona. Miałam pioruńskie szczęście. Nie nie nie nie nie, tylko nie pioruńskie.

Żyję. Burza się oddala. Nadal kucam na plaży. Patrzę już przed siebie a ona nadal tam stoi.

Obcy! Obcy przybierają postać wybranych ludzi by przejąć Ziemię! Żegnaj Marto, żegnaj moje życie, moja duszo, znajomi, moje kochane, przytulne mieszkanie. Żegnaj ludzkości, obcy idą!

Gdzie Mel Gibson i szklanka wody??? Nie, to coś stoi w wodzie, odpada jedna opcja ratunku.
Ripley, co byś zrobiła na moim miejscu? Mam to próbować zabić? Jak? Mogę jedynie obrzucać piaskiem.
Ilu ich jest? Dlaczego ja? Co z nami zrobią? Żegnaj świecie!

- Kim jesteś?
TO mówi! Ma mój głos. Wszystko mi zabrali, wszystko, nawet głos podrobili!

- Hej! Wszystko z tobą w porządku? Żyjesz?
Jakie TO miłosierne i troskliwe. Pyta, czy żyję żeby mi zaraz wyciągnąć wnętrzności na wierzch albo przyłoży rękę do piersi i zostanę suchą skorupką dwustuletniej powłoki człowieka. Wyssie całą energię, całą moją witalność i nic nie będę mogła jej zrobić.

- Hej! Odezwij się, bo się martwię! - Obca podeszła i potrząsnęła lekko Martą.
- Nie boję się ciebie! Umrę z godnością! Nie będę błagać o litość! - Wykrztusiła z siebie Marta.
Obca wytrzeszczyła oczy.
- Dlaczego niby miałabym cię zabijać?
- No to wyssiesz mi mózg, energię, czy czort wie co, na jedno wychodzi, będę trupem, ale umrę godnie.

Obca się zamyśliła. Zrobiła się jakaś mniej obca, bo we wszystkich filmach kosmici planujący inwazję i upodabniający się do ludzi są wyprani z emocji. Coś było nie tak, bo w tej wyraźnie było widać proces myślowy, mimika pracowała intensywnie.

- Nie wiem kim jesteś, nie wiem, co się dzieje, ale nie zamierzam wysysać ci mózgu.
Marta postanowiła wyrwać się z oparów produkcji Hollywood i zaczęła myśleć.
- Jestem Marta. - Zaryzykowała.
- Ja też!
- Spędzam urlop nad morzem i zasnęłam na plaży.
- Ja też.
- Pochodzę z miejscowości P.
- Ja też!
- Jak to???
Obca usiadła na piasku obok Marty, znów się zamyśliła, dzięki czemu Marta mogła dokładniej się przyjrzeć jej twarzy. Patrzyła w lustro. Pomijając fryzurę, nieco inaczej wydepilowaną linię brwi i pewną powagę, z którą nie było jej po drodze, patrzyła w lustro.
- Urodziłam się w mieście B . Mam dwóch starszych braci i siostrę. Rodzice już nie żyją. - Ocknęła się z zamyślenia Obca.
- Też mam dwóch starszych braci i siostrę a moi rodzice nie żyją. Wychowałam się na wsi pod miastem. Skończyłam liceum zawodowe - wyrecytowała cicho Marta.
- W liceum miałam przyjaciela Adama.
- Stroińskiego?
- Tak.
- Wychowawcą był zakręcony fizyk...
- ...Leszek.
Patrzyły na siebie bez mrugnięcia okiem.
- Miałam psa...
- ...suczkę owczarka podhalańskiego.
- W wieku 5 lat wsadziłam palec w tryby sieczkarni.
Obca wyciągnęła przed siebie prawą rękę i pokazała nieco zniekształcony paznokieć wskazującego palca.
- Chciałam iść na filologię polską, nawet byłam na egzaminach.
- I dostałam się.
- A ja w trakcie rozmyśliłam się i poszłam na fizykę.
Znów cisza pełna skupienia.
- Co tu się stało?  - Zapytała Marta.
- Nie wiem, to ty jesteś po fizyce, ale chyba niechcący trafiłyśmy na przejście między wymiarami.

10 komentarzy:

  1. :) Bardzo mi się podoba. Chce jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, masz to jak w banku :) Od razu wiedziałam, że to jeszcze trochę pociągnę.

      Usuń
  2. hmmmm też kiedyś myślałam, że można by coś spotkać między wymiarami, siebie, jakby w alternatywnej rzeczywistości, inny mąż, inne dzieci, INNA FRYZURA! bo inaczej o innym czasie pojawiłam się na tej drodze i stał nie janek a tomek hmmm
    o! właśnie idzie burza, zamknę okno ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szansę na otwarcie drzwi między wymiarami a zamykasz okno? :D

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. to w moim stylu :]
    musiałam usunąć poprzedni komentarz bo taka literówka wyszła, ze żaden wymiar by nie pomieścił

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tym samym straciłaś okazję do Nobla, bo udowodniłabyś, że pojemność wymiarów jest skończona a tym samym ich ilość :D

      Usuń
  5. ja bym poprosiła Oscara ;D jak już

    OdpowiedzUsuń