wtorek, 24 maja 2016

Dzień kota ministra

„Drogi kocientniku.*
Miauuuuem dziś bardzo interesujoncy dzień. Rano do gabinetu suuużoministra** wpadua przczoua i ganiauem jom wszendzie, gdzie tylko zaniosuy te pszebżydue skszydeuka. Miauuuuem mauy poślizg na biórku i spaduy na poduoge wszystkie papiery a po pouuudniu w tivi podali, że poleciało ze stoukuf kilku prezesuf państwowyh spuuek. Cusz, jak gdzie lecom papiery, tam muszom i prezesi.
Parrrszywa przczoua miaua szczenście i wyleciaua pszez okno. Bauem siem oglądać po tym tivi. A potem tylko spauem i jaduem, nuda i normalka. Nie wiem pszypadkiem, czy nie zauorzom nam moskitier po tym dzisiejszym wietszeniu gabinetuf, hy hy hy.
Żartowałem. Panuję nad sytuacją.
Minister-kot“
* pisownia oryginalna
** kociarze wiedzą, że kot nie ma pana, właściciela, tylko służącego - obsługującego.

(Jak zwykle, świetnie się bawiłam przy pisaniu tego, chociaż znając zadanie i siadając do pisania nie wiedziałam, co i jak stworzę.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz