środa, 18 maja 2016

Klucz do wyobraźni



- ...i wie pani, ona mu urwała - o te o - no, te od tego radia, co się przez nie gada w samochodzie.
- CB.
- Co?
- CB-radio.
- A tak, sibi. I mówi, że jak mu przedłuży tego, no - zachichotała - wie pani co, to sobie będzie mógł ognisko rozpalić i do tego swojego piwka upiec.
Wyprasowana biało-beżowa zaśmiała się powściągliwie. Widziałam, że chciała bardziej, ale bała się reakcji otoczenia. Chuściasta pokiwała głową i chętnie klepnęłaby ją znacząco gdyby ta nie trzymała dystansu, tak więc tylko utrzymywała uśmiech Szeherezady po dobrze wykonanej robocie. Czułam, że nie bawiła już jej ta opowieść sama w sobie, ale nadal lubiła rozbawiać innych przekazywaniem jej.
Nie czytałam już książki od dobrych 10 minut. Słuchałam uważnie wbijając tylko wzrok w kartki jednocześnie starając się dobrze zapamiętać usłyszaną historię. Odczekam chwilę i sięgnę po notatnik i ołówek. Zapiszę to. Nie wiem jeszcze, do czego mi się to przyda, ale taką perełkę na pewno gdzieś umieszczę.
Seledynowa blondyna z anteną CB uruchomiła lawinę skojarzeń. Rzuciłam się w pogoń za obrazami myśląc jednocześnie nad kilkoma rzeczami naraz.
Krótko, zgrabnie. Tu trochę rozwlec, zrobić zwyczajnie by znienacka walnąć tą anteną. A niech parskną śmiechem, na zdrowie!
Jechałam najszybszym rowerem świata najlepszą autostradą globu. Ten pas był tylko mój. Wiatr we włosach, cudowny pęd powietrza.
Po bokach miałam wszystko co chciałam a nawet więcej. Ludzie, przedmioty, ze szczególnym uwzględnieniem anten CB, męskich genitaliów, piwa i ognisk. Karuzela myśli puszczona w ruch przyspieszała by nagle stanąć w konkretnym miejscu. Brałam słowo, zdanie i jechałam dalej.
Chwytałyśmy się z wyobraźnią za ręce i kręciłyśmy młynka.
Polka galopka, polka galopka, polka galopka...
Ziuuuuuuuuuuum...
Wyrzuciło mnie na inny poziom.
Seledynowa blondyna, ognisko, CB...
„Hej ho, hej ho, na grilla by się szło!“ wyrwało się z piersi siedmiu krasnalom dziarsko maszerującym w kierunku seledynowej.
„O k*wa, to Śnieżka?!“ zbaraniałam.
„Chcesz barana? Masz barana!“ zachichotała wyobraźnia.
Jaki ładny! Puchaty i milusi.
„Chodź no tu do mnie“ zawołałam do niego.
I wtedy ten ładny, puchaty, milusi transporter kożucha jak nie rymsnie mnie w tyłek!
Pooooooleeeciaaaaaaaałaaaaaaam...
Nowy level i apiać - krasnale, CB, seledynowa Śnieżka w szpilkach, piwo, baranek.
Zasuwam nadświetlną.
Migają obrazy, słowa, osoby, skojarzenia.
Pięć chomików panda na jednej karuzeli.
Cztery w środku koła gorączkowo przebiera łapkami próbując chyba rozpędzić je do takiej prędkości by wzbiło się w powietrze i zabrało wszystkich z tego wypasionego akwarium. Jeden spóźnił się nieco i wisi na zewnątrz. O, ramię karuzeli. Ale będzie rzeźnia! Ach, jaki plastyczny mały spryciula!
...

Spojrzałam w notatnik zadowolona z kilku kartek tekstu. Zewsząd otaczała mnie cisza. Wyprasowana biało-beżowa i chuściasta już dawno odjechały.
Mój autobus także.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz