piątek, 2 marca 2018

Poranek

Wylewam do zlewu Twoją kawę
Przez rury ucieka moje poranne uczucie do Ciebie.
Było gorące
Twój chłód je zmroził.
Nie było gorzkie
Ale próbowałam dosłodzić je patrząc w Twoje oczy.
Odwróciłeś się.

Syfon wypełniają fusy.
Krople płyną dalej, do ścieków.

Wstałam skoro świt
Specjalnie żeby zdążyć zanim się obudzisz.
Chciałam podarować Ci esencję swoich uczuć zaparzonych w aluminiowym dzbanku.

Obojętny wzrok
Trzaśnięcie drzwi zamiast czułego uścisku
Widok oddalającej się postaci, która zawsze się odwracała
Czasami nawet dwa razy
Posyłając ręką łagodne pożegnanie zanim zniknie za sąsiednim budynkiem.
Nie dziś.

Gorzki zawód.
Gorzka kawa płynąca rurami do ścieków.
Płynące łzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz